Jakoś dużo makaronu mi się wczoraj ugotowało, zatem dzisiaj potrzebuję dużo ciepłego i wyrazistego sosu.
Po zastąpieniu w przepisie anchois zwykłą solą i zrezygnowaniu z parmezanu będzie wegańsko.
Na podgrzanej dużej patelni mieszam w 2-3 łyżkach oliwki drobno pokrojoną dużą cebulę i 2 ząbki czosnku. Prawie natychmiast dorzucam pokrojone w nie za cienkie paseczki suszone pomidory – chyba z 10 – z oliwki z ziółkami. Takie mam prawie zawsze w słoiczku w lodówce. Teraz kroję w niemałą kostkę 2 duże dojrzałe pomidory i … na patelnię.
Pozostaje mi to doprawić: kroję w drobną kosteczkę jednego anchois. To znakomity sposób na solenie bez soli. Wyśmienicie aromatyzuje ciepłe potrawy. A także z 20 kaparów w soli. Bez anchois wrzucam je razem z solą. Z anchois będzie tej soli za dużo, zatem trzeba je najpierw przepłukać. Kapary można zastąpić czarnymi oliwkami bez pestek. I jeszcze duża szczypta suszonego chili i 2 kopiaste łyżki aviaru lub 1 też kopiastą łyżeczkę pasty harissa. Całość ma być ostrawa lub ostra zdecydowanie. Gotować pod przykryciem z 5 minut.
Do takiej konkretnej pomidorowej łaźni wrzucam makaron. Mieszam i posypuję zieleniną. Najchętniej bazylią. No i w międzyczasie sprażonymi na suchej patelni potłuczonymi orzeszkami ziemnymi. Już na stole posypuję wiórkami parmezanu.