Powrót z urlopu w niedzielę, zatem kombinowanie z przerwałosci i zamrażarki.
To najprostszy przepis na krewetki na szybko. Mimo wszystko smaczny i nie codzienny. Może posłużyć jako podstawa do fantazjowania dalszego. U mnie nie było z czym fantazjować bo lodówka pusta (nooo, może dosypać jakiegoś curry?).
1/2 kilograma zamrożonych surowych (te szare) obranych krewetek rozmrozić. Najlepiej. Albo wyjąć z zamrażarki co najmniej 15 minut przed przyrządzaniem.
Na patelni rozgrzać 2-3 łyżki oliwki– u mnie rzepakowa lub oliwkę z 1 łyżką masła. Dosypać 3 duże ząbki czosnku drobno posiekanego albo przepchanego przez czosnkową praskę. 1-2 minuty podsmażyć mieszając, dorzucić krewetki. Smażyć tak długo dopóki nie zróżowieją. Jak puściły wody to na większym ogniu smażyć coby szybko wyparowała. Posypać solą i świeżo zmielonym pieprzem. Gotowe! Ponieważ cebulka w czasie urlopu puściła nam na oknie zielone łodygi, to je pokroiłam drobno i wrzuciłam na krewetki.
Do tego w międzyczasie ugotowany ryż, do którego 5 minut przed podaniem wsypałam garść zamrożonego groszku zielonego prosto z zamrażarki. A także sałatka całkiem świeża z nieodebranych przez Agatkę (a przeżytych) ogórków i pomidorków. Klasyczna z cebulką tym razem białą.