Na rynku w sobotę uśmiechnęła się do mnie kapusta! Świeżutka, zielona, z falbaneczek. Nie miałam pojęcia jeszcze co z nią zrobię, ale musiała powędrować do siaty. A była to zupełnie młodziutka kapusta włoska 🙂 No i dzisiaj znalazło się danie dla niej.
Zagotowałam ryż basmati jak zwykle: 1 kubek ryżu, 2 kubki wody (bez soli) doprowadzić do zagotowania i piec wyłączyć. Mówię o piecu elektrycznym. Na gazie inaczej. Po 15 minutach ryż jest gotowy: nieklejący i suchutki: gotowy na przyjęcie sosiku. Proszę nie używać ryżu jaśminowego, bo jest bardziej zanieczyszczony arsenem niż basmati.
Na patelni podgrzałam 2 łyżki oleju rzepakowego wyciskanego na zimno. 100 gramów tempeh (połowa tempehowej kiełbaski) pokroiłam na słupki grubości około 0,5 centymetra i podsmażyłam do zarumienienia. Odłożyłam na talerzyk. Na tymże oleju podpiekłam małą cebulkę pokrojoną w małą kosteczkę, 2 ząbki czosnku i 2 centymetrowy kawałek świeżego imbiru pokrojone – a jakże – w drobniutką kosteczkę (można też przepuścić przez praskę lub zetrzeć). Wrzuciłam na to 7 pokrojonych w 1 centymetrowe paseczki liści kapusty włoskiej. Można zastąpić też świetnie mangoldem, czyli burakiem liściowym. Szybko pomieszałam i dolałam 2 łyżki sake i sos teriyaki. Posypałam prażonymi orzeszkami ziemnymi. Nerkowce też by pasowały. Albo dużo sezamu.
Sos teriyaki można użyć gotowy, alko samemu zrobić: 1 ząbek czosnku, równej wielkości kawałek imbiru odpowiednio przetrzeć przez praskę i utrzeć. W rondelku 2 łyżki oleju sezamowego i 2 łyżki oleju np. rzepakowego rozgrzać. Dodać imbir i czosnek. Krótko podsmażyć, dodać 50 gramów cukru brązowego (w przepisie jest 100 gramów) i rozpuścić. Dolać 100 mililitrów sake lub wina ryżowego, 300 mililitrów jasnego sosu sojowego i do 200 mililitrów wody. Ciągle mieszając zredukować płyny do konsystencji lekko kleistej.