BOSKI!

Po zimnym spacerze w śniegu powróciliśmy do domciu głodni. Jednakże ani gorąca ogórkowa, ani makaronik z kolorowymi różnościami jakoś nie spełniły nas do końca. No to może jakiś szybki deserek tegoż dokona? Szybka inspekcja lodówki i decyzja:

200 gramów śmietanki 18ki, 250 gramów ricotty (sądzę, że jogurt też byłby ok) wymieszałam z 3 minuty mikserem. 3/4 masy rozdzieliłam na 5 szklaneczek (wyszło po dwie pełne łyżki). W międzyczasie małą garść migdałowych płatków podprażyłam na suchej rozgrzanej patelni. Teraz jakieś owocki. U nas to 1 pomarańcza. Obcięłam (nie obrałam, bo trzeba usunąć całą białą skórkę) i wycięłam fileciki z każdego segmentu (ważne, żeby usunąć wszelkie skórki; czyli ostrym nożem ostrożnie wyciąć miąższ segmentu wzdłuż białych przegródek). Wyszło akurat 10 sztuk. Po 2 na szklankę. Położyłam na masie w szklaneczki i ponownie rozdzieliłam resztę masy (po łyżce).

Sok, który wypływał podczas filetowania pomarańczy wymieszałam z 5 łyżeczkami płynnego miodu i wylałam rozdzielając do szklaneczek i posypałam prażonymi płatkami migdałów. No i postawiłam do zajadania. Natychmiast. Reakcja Jacka: ‚a masz jeszcze z 16 takich?…są BOSKIE!’

Dlaczego 16? Nie wiem… ale myślę, że jest to deser na szybko do częstszego zastosowania. Zamiast pomarańczy można wstawić inne owocki: tak na szybko wpada mi zimą w oko mango, mandarynki, mus jabłkowy lub gruszkowy. Podgrzane mrożone maliny, truskawki, jagody… a latem świeże! A z miodem można wymieszać sok z cytrynki lub lemonki. No i mieszankę śmietankową można podrasować czekoladą, cynamonem (albo przyprawą piernikową lub 5 smaków) i posypać każdymi innymi orzeszkami lub kakao. Możliwości bez liku.