Podobno szakszuka z tunezyjskiego to „wielki bałagan”. Cokolwiek to słowo oznacza i jakiekolwiek kombinacje się zastosuje – szakszuka jest pyszna.
Trzeba liczyć ze 2-3 pomidory na jedno jajko, by nacieszyć się swoją porcją.
No to tak: na rozgrzaną oliwę wrzucam spory, posiekany ząb czosnku. Na ten aromat: pomidory pokrojone w średniej wielkości kawałki. Niektórzy radzą zdjąć skórkę lub usunąć gniazda nasienne, ale mi żal pomidorów.
Teraz należy odparować sok z pomidorów, czyli kilka minut podsmażyć, niezbyt często mieszając, by pomidory nie rozciapciały się na pastę, lecz zachowały w kawałkach.
Sól, pieprz, słodka i ostra papryka. Ja dodałam jeszcze odrobinę cząbru.
Na to wbijam jajka tak jak sadzone. Odrobina soli i pieprzu na ich wierzch. Jeszcze chwila cierpliwości, no bo jajka muszą się w tych pysznościach ściąć.
Podobno co kucharz i kraj, to inna szakszuka i różne dodatki. Jednak to chyba najbardziej klasyczna szakszuka. Ja posypałam ją soczystym szczypiorem.