Placuszki z ricottą pomiędzy

PLACUSZKI! Pomiędzy posiłkami, na przegryzkę, na mały głodzik, dla niespodziewanych gości… na wiele sposobów.

My uwielbiamy placuszki! Robimy często z jabłkami w cieście gęstym naleśnikowym. Tym razem miałam resztówkę ricotty od mojego ulubionego Włocha z rynku pod Freiburgską katedrą (to moje główne źródło zakupów świeżości).

No to wracam do ricotty. Taką świeżutką to można zjeść jak twarożek, ale taką po 3-dniową to już lepiej przerobić cieplnie. A ja taką właśnie miałam. Od razu śpiesznie dodaję, że jak się nie ma ricotty to można przecież też twarożek. Nie homogenizowany bo za miękki, ale taki jak już gotowy na sernik: bez- albo drobnogrudkowy.

Do dużej miski wrzuciłam te ca. 130 gramów ricotty, 2 średnie (M) jajka, 5 nieczubatych łyżek mąki, 0,5 szklanki mleka i wody pół na pół. Na razie. Szczypta soli. 3 kropelki soku z lemonki (bo akurat końcówkę miałam). Wymieszałam dokładnie. Teraz ważna informacja. Ciasto ma być gęsto lejące. Co to znaczy? Chyba najbliższe w konsystencji do jeszcze lejącego miodu. Jeżeli nie takie wyszło to albo dosypujemy malutkimi porcjami na próbę mąki coby zgęstniało, albo dolewamy mieszanki mleka z wodą coby się spłynniło.

Jako, że nie wiedziałam czy mamy ochotę na placuszki słodkie czy słone, odlałam 1/2 ciasta do innej miski i zaczęłam dodawać co miałam.

  • na słodko: pokroiłam 2 mniejsze banany na kawałeczki, dolałam 1 łyżkę gęstawego miodu dla słodyczy (cukier także możliwy). Tu mogę sobie wyobrazić także kawałki jabłuszek, brzoskwiń albo jakiś suszonych (wcześniej krótko namoczonych) moreli, cranberries albo nerkowców lub innych orzeszków.
  • na słono: pokroiłam drobno małą garść szczypiorku i resztówkę rzeżuchy, do tego 5 mignięć młynkiem świeżego pieprzu. Sądzę, że starta cukinia, drobno starta marchewka też miałyby zastosowanie.

Dobrze rozgrzaną patelnię lekko naoliwiłam rzepakowym olejem i układałam dużą łyżką kupki ciasta na owej patelni. Jak widać na zdjęciu.

Słodką wersję posypałam przetartym przez sitko cukrem pudrem, a słoną posypałam zatar’em. Ale chyba ze śmietanką też byłyby smaczne.